sobota, 4 września 2010

Radwańskie też odpadły

To na pewno nie był dzień sióstr Radwańskich na nowojorskich kortach. Obie udział w singlu kobiet zakończyły na drugiej rundzie. Najpierw gorycz porażki poznała Ula, później Agnieszka. Starszej z sióstr już na pocieszenie pozostała jeszcze gra w deblu.

Złe wiadomości dla tenisowej familii Radwańskich zaczęły się wraz z grą Uli. Wracająca powoli do gry po półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją kręgosłupa krakowianka nie potrafiła znaleźć recepty na Hiszpankę Lourdes Dominguez-Lino. Przegrała łatwo 2:6, 5:7.

Okazją do rehabilitacji był jej występ w grze podwójnej kilka godzin później. I w tym wypadku młodsza z sióstr Radwańskich poniosła porażkę. W parze z Włoszką Albertą Brianti przegrały w pierwszej rundzie z rozstawioną z "dziewiątką" parą Cara Black-Anastasia Rodionova 2:6, 3:6.


Pół godziny dobrego humoru

Honoru rodziny nie uratowała Agnieszka. Zajmująca obecnie dziesiąte miejsce w rankingu przegrała z klasyfikowaną w szóstej dziesiątce Chinką Shuai Peng 6:2, 1:6, 4:6.

Nic nie wskazywało na takie końcowe rozstrzygnięcie, zwłaszcza że Polka łatwo uporała się z Azjatką w pierwszym secie. Było łatwo, przyjemnie i przede wszystkim szybko, bo Radwańska na zwycięstwo w pierwszym secie potrzebowała ledwie 30 minut.

Najwyraźniej łatwa przeprawa na początek zdekoncentrowała krakowiankę, bo w dwóch kolejnych oddała pole Shuai Peng niemal bez walki. Chince w odniesieniu zwycięstwa nie przeszkodziła nawet kontuzja mięśnia prawego uda. Zmuszona była opuścić na chwilę kort, by poddać się oględzinom i zabiegom fizjoterapeutki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz